Dojście do fotela też się liczy jako droga do pracy, nieprawdaż? Tak więc doznałam dziś niezwykle miłej niespodzianki, bo na krześle przy dziuplowym biurku leżała paka papieru wielkości płyty chodnikowej - o, ta paka. To tak połowicznie na urodziny jeszcze, a połowicznie, żebym się zabrała za kartki, nakleiła i przyniosła na sprzedaż. Same miłe dyrektywy, gdybym mogła, to poleciałabym od razu z powrotem do domu, ale niestety trzeba przetabelkować osiem godzin.
A trochę wcześniej, tuż po wyjściu z domu, nazbierałam sobie takich oto, późnojesiennych zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz