wtorek, 4 października 2011

1001. sterty wszystkiego

Tysięczny post odhaczony, nagrody wysłane - jedziemy dalej. Zajmiemy się dzisiaj scenami balkonowymi (choć Romeo i Julia nie mają z tym nic wspólnego). Chodzi raczej o stertę, jako że Collage Cafe zaproponowało w ostatnim słoiku przyjrzenie się stosikom wszelkiego rodzaju.

U mnie stosów nie brak, jako że chomictwo jest jedną z moich cech wrodzonych i odziedziczonych genetycznie. Powstała więc kwestia tego, który wybrać - i postanowiłam sfotografować stosik najbardziej bieżący, a w miarę ładny, czyli przewodniki związane z wycieczką, na którą wyruszamy dziś wieczorem.


Nie wszystkie książki z nami jadą, bo zaś bez przesady, ale do wszystkich wsadziłam nos. Mamy więc z samego dołu broszury pozyskane ze stanowych stron turystycznych oraz centrów dla zwiedzających podczas niedawnej wyprawy do Minnesoty. Potem - "Scenic Wonders of America", wintażowa księga ze Sklepu Drugiej Szansy, dzięki której znaleźliśmy już wiele mniej znanych, a ciekawych miejsc. Następnie leży sobie kilka przewodników z biblioteki, a na samym czubku przewodnik po polsku, przysłany niedawno przez Teściową z Krakowa.

W to wszystko wplątał się jeszcze przewodnik po Jerozolimie i Ziemi Świętej, bo mamy taką tradycję, że pod koniec danej wyprawy zaczynamy się przygotowywać do następnej :) Czasu, co prawda, jeszcze dość sporo, bo aże do końca lutego, ale pewnie zleci jak z bicza przysłowiowego trzasł i ani się spodziejemy, a trzeba będzie pakować się do Stambułu i Tel Awiwu. Napisałam sobie nazwy, bo przesypywanie takich egzotycznych słów przez rozum sprawia mi nielichą przyjemność :)

I kiedy wytaszczyłam tę literaturę na poranny balkon celem sfotografowania, zza węgła wychyliła się pewna zdumiona twarzyczka, która zaraz uciekła, ale po chwili namysłu wróciła sprawdzić, co się dzieje, i klapnęła na oknie od kraftowni...


...a potem dopiero, niezbyt śpiesznie, opuściła nasz teren - głową w dół:


Na balkonie suszą się też papryki - w sumie jedna z dwóch rzeczy, które nam się udały w tym roku (oprócz bazylii...


...a poranną paletę uzupełnia pięknie żółciuchne drzewo, na którym po naszym powrocie nie będzie zapewne ani listeczka, bo ono zawsze tak.


Niniejszym przerywamy nadawanie mniej więcej na tydzień, zabieramy sterty (łącznie z ciuchami na wszystkie pory roku praktycznie, od krótkich portek po czapki i szaliki)... i jeszcze jedna dniówka na zakładzie i ziuuuuuu!

3 komentarze:

maj. pisze...

I miłych wakacji :)

Kardamonowa pisze...

Jaka cudna wiewiórka!

JaMajka pisze...

Dzię-ku-je-my :D Paczuszka dotarła, dziękuję po stokroć :) Właśnie montuję posta dziękczynnego :*:*:*