sobota, 16 października 2010

852. lodowata gwiazda

Do świąt niby mnóstwo czasu, ale jeszcze przede mną cała wyprawa do Polski, przygotowania do niej, powrót i ogólne zamieszanie przedświąteczne... co parę dni pojawia mi się na biurku jakiś kraft świąteczny, tym razem wynikający również z październikowego skrapowania codziennością (dziękujemy dotychczasowym uczestniczkom i czekamy na dalsze wspaniałe pomysły!)

Ot, ponaklejałam zapałki, nawet nie usuwałam główek, bo w ten sposób są ciekawsze; pomalowałam tradycyjnie gesso, a potem akrylówką, ze dwa razy. Podkleiłam srebrzystym kartonem ze starego folderu (trzeba jakoś wykorzystywać sterty dóbr, jakie przechwyciłam na zakładzie, kiedy je wyrzucano), dodałam po drodze sznureczek-zawieszkę - i przynajmniej jedną ozdobę już mam :)

1 komentarz:

Mrouh pisze...

Bielone łebki intrygujące są bardzo. Gesso rządzi:-)