czwartek, 1 lipca 2010

778. objawienie


Nareszcie mogę opowiedzieć, choćby w skrócie, czym zajmowałam się przez ostatnie kilka wieczorów! Zawalałam mianowicie kuchnię i okolice naczyniami z barwnikami oraz tacami z suszącym się na nich kartonem, muślinem i nitkami. Barwniki brały się z gotowania różnych roślin – marchewki, kapusty, malin (szkoda mi było, ale kilka poświęciłam), jagód, buraków i szpinaku. Do tego dołączył proszek kurkumowy, bez gotowania.

Powstałe płyny mieszałam jeszcze w niektórych przypadkach z octem (kwas) albo sodą oczyszczoną (zasada, wbrew dawnej nazwie „kwaśny węglan sodu”). Kilka próbek posypałam też sodowym proszkiem i pokropiłam sokiem z cytryny. Wyniki mnie zachwyciły! Nic z owych wyników jeszcze nie zrobiłam – spięłam je po prostu wielkim spinaczem w książeczkę i dotykam sobie raz po raz, i oglądam, podziwiając, jakie to cuda dają nam najzwyklejsze, codzienne warzywa i owoce.

Szczegóły i analiza wszystkich eksperymentów znajdują się w Imaginarium, jako że roślinne farbowanie jest naszym codziennościowym wyzwaniem na lipiec. Zapraszamy serdecznie do małej alchemii kolorów!

4 komentarze:

SweetCandyDreams pisze...

cudowne te kolory, takie zywe i słodkie!

Mrouh pisze...

Cała tęcza naturalnych barw! Mnie po prostu zatkało, same foty tych próbek sa zachwycajace, te delikatne różnice pomiędzy odcieniami, bajeczne w zestawach, ale też kazdy kawałek z osobna. Podziwiam cierpliwość i efekty!

paperina pisze...

Tak zachwycające , że oniemiałam ...Tyle możliwości, inspiracji naturą ...pewnie dlatego ta paleta kolorów tak rozaniela wzrok...

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

fantastyczna kuchnia alchemiczna!!!