wtorek, 4 listopada 2008

phyllo-sofia

Ponieważ sobota została popsuta przez zakupy, nie zdążyłam zrobić zaplanowanych wypieków z Segregatora. Zabrałam się więc za rzecz wczoraj, tylko chyba nie do końca mi wyszło. W przepisie było mianowicie „frozen sheet pastry” – mrożone ciasto w płachtach :D. W Sklepie Najbliższym doszukałam się jedynie greckiego ciasta phyllo, które wygląda jak kilka warstw zrolowanego papieru. Z tego, co rozumiem, topi się masło, pędzluje nim każdą „kartkę” i skleja, potem chwilę chłodzi i potem robi się różne rzeczy, na przykład deser zwany bakława, albo rozmaite greckie potrawy, na przykład szpinakowe spanakopita. (Za szpinakiem nie przepadam, ale nazwa jest fajna.)
[W Wikipedii w kwestii phyllo jest chyba conieco namieszane, bo link z phyllo do polskiego odpowiednika prowadzi do podpłomyków, które są czymś zupeeeełnie innym, a potem link z podpłomyków do angielskiego wiedzie do tureckiej yufki.]
Kontynuując przerwany wątek: z ciasta tnie się kwadraty 10x10cm, na środek kładzie się masę z sera, cukru pudru, żółtka i wanilii, na to kilka kawałków ananasa z puszki, następnie malujemy rogi białkiem i zamykamy, na koniec pędzlując całość ciastka białkiem dla nabycia koloru. Można też sypnąć kryształkami cukru.
No i środek jest całkiem fajny, ale nie pasuje do opakowania, które moim zdaniem nadawałoby się raczej do jakichś pasztecików, czy innych niesłodkich pomysłów. Myślę więc, że udam się do innego sklepu w poszukiwaniu innego mrożonego ciasta – może chodzi o francuskie? I będzie powtórka z rozrywki.
A tu jeszcze zdjątko ostatniej bazy do śmieciowego albumu (uff, ukleiłam dziś rano), na tle szala, który sobie robię i się cieszę, że go będę mieć na zimę, bo mi się wzorek podoba.

Muszę jeszcze nadmienić, że mam wspaniałego męża. Mówiłam już kiedyś? Sam nie kraftuje (chyba, że budowanie domów z takich dość sporych patyków można uznać za kraft), ale znosi spokojnie mieszkanie wśród gór wszystkiego, co nieustannie kiszę po kątach: papier, pasmanterie, guziki i farbki; nie krzyczy też na mnie, że np. zamiast obiadu z pięciu dań z kompotem i deserem są pierogi z mrożonki, a ja siedzę i lepię, albo szydełkuję sto piętnasty blanket. I nie wyrzuca niczego, co znajduje się na kraftowych terenach.
Dziś jednak przeszedł samego siebie: otóż na ławie, gdzie mieszkają różne kraftowe graty, znalazłam... suchą skórkę z ziemniaka, starannie ułożoną wśród innych niezbędników. Obierałam kiedyś ziemniaki przy telewizji i widocznie mi skórka spadła... a T, przyzwyczajony do tego, że w kraftach wszystko może się przydać, skrzętnie skórkę zachował.
No i czy ktoś ma bardziej wyrozumiałego małżonka?

7 komentarzy:

cwasia pisze...

Ciacho wygląda smakowicie! Do takiego nadzienia to ciasto francuskie może pasować, koniecznie wypróbuj i daj znać.
Albumik fajny, ale jeszcze bardziej przyciągnął mój wzrok wzór szala - CUDO! szkoda że ja tak nie umiem :(
A mąż... no fajnego masz męża, jaki wyrozumiały :) i przewidujący. Ubawiła mnie ta ziemniaczana skórka!
Mój już też się nauczył, jak chce coś wyrzucać to najpierw pyta: a to? przyda się? i już nawet dziwnych min nie robi :)

kasia | szkieuka pisze...

dzisiaj jade wywolac zdjecia do albumiku, to zobaczymy, jak dalej pojdzie... a przepis na ten wzor szydelkowy jest prostszy, niz sie wydaje :) Gdyby trzeba bylo, moge opowiedziec.

pasiakowa pisze...

Uaa.. mąż jest bezbłędny i bezcenny :)
Skórka ziemniaczana rozłożyła mnie śmiechowo na łopatki :)

Też mi się wydaje, że do takiego nadzienia idealne by było ciasto francuskie. Ostatnio lepiłam z niego coś podobnego i wyszło pysznie.

No i podziwiam - szczerze podziwiam - za robótkowy szalik. Dla mnie to totalna magia.

Anonimowy pisze...

medal dla tego pana!
a dziewczyny dobrze radzą: ciasto francuskie jest do takich potraw najlepsze!
strzelinianka

kasia | szkieuka pisze...

to ja moze zaplanuje drugie podejscie na zanastepna sobote - dzieki Wam, kobietki, za rady :)
Pasiakowo - szydelko to kapitalna rozrywka, kiedys moze sprobujesz? kto wie....
strzelinianko: medal rzeczywiscie sie nalezy, nie przecze :) hm, moze by tak cos wykraftowac... ale pewnie by musial byc z zyrafa :D

pasiakowa pisze...

Prędzej czy później na pewno spróbuję :)
Przynajmniej zrobię podejście do szydełkowych szalików ;)

cwasia pisze...

Jak to opowiedzieć? Wzór?
Chyba mnie przeceniasz :) Ja tylko półsłupki i słupki umiem, to chyba za mało na taki misterny wzór...ale jakby co trzymam Cię za słowo, może się odważę :)