Zatęskniło mi się wczoraj za mikroskopem, więc sprzątnąwszy na kraftostole wyciągnęłam skop z garderoby i wrzuciłam kilka slajdów. Na początek roślinki, nic obrzydliwego. Kłaczki z kwitnącego zielska - normalnie tapetę by można robić!
Tu fragmencik kwitnącej trawy:
Potem kapnęłam kropelkę wody ze stawu - zakis dość zapachowo nieznośny, ale czego się nie robi z ciekawości. Od razu trafiły się ładne komórki roślinne...
...oraz życie, i to podwójne:
Potem zabrałam się za dziwny liść z jakiegoś pnącza - od razu widać, że chory, jakieś takie gruzełkowate narośle miał na sobie. Gołym okiem nic nie było widać, ale kiedy wygrzebałam igłą zawartość tych gruzełków i zamontowałam w preparacie, okazało się, że mieszkają tam stworoki z długimi szpikulcami w pysokach! Nie wiem, czy to już gotowe paskudy, czy jeszcze jakieś stadium rozwojowe - i pojęcia nie mam, czym jest ten proszek, który wysypał się w wielkich ilościach.
Przy rozbieraniu kwiatków na części powyskakiwały też malusieńkie robaczki - ani nawet milimetra nie miały. Bez mikroskopu nie widać nawet żadnych części, tylko że żywe, bo zmyka. Pod mikroskopem widać, z czym mamy do czynienia:
Poniżej jest głowa takiej malizny - z czułkami, igłą i ssawką (tak sobie to wyobrażam, widziałam dawniej na ilustracjach):
Ssawka i igła z bliższa...
Najmocniejsze powiększenie igły, jakie jest dostępne na moich sprzętach - widać, że to nie pojedynczy szpikulec, tylko pod-igły składowe, pofalowane na końcach; zapewne po to, żeby sprawniej nakłuwać.
Analiza czułka - tak wygląda sama końcówka (po raz kolejny potwierdza się, że natura jest niebywale włochata).
Przegub między dwoma segmentami czułka:
I jeszcze na koniec - musza noga :)
2 komentarze:
To ja poproszę jeszcze przysłowiową motylą nogę:-) woda stawowa jest z zielonych cegiełek!
Ha, no właśnie - nawet brałam pod uwagę lekką konfabulację, że na tych zdjęciach jest właśnie motyla noga, tak fajnie to brzmi... ale nie byłaby to prawda naukowa :)
Prześlij komentarz