...ten ma za sobą wiele wykonanych zadań zanim uda się na zakład :) Dokończyłam pranie z wczoraj (teraz czekają himalaje ciuchów do składania), zrobiłam kartkę, usmażyłam mielone, doznałam smakowitych wrażeń
olfaktorycznych, ciupiąc zapas pietruszki i koperku do zamrożenia... A potem przyszłam sobie do pracy, z poczuciem już-dokonania czegoś.
Kartka jest z latarnią (po raz kolejny) – a w sumie są nawet dwie, bo poprzedniej chyba nie pokazywałam.
Ta druga jakaś trochę mniej "moja", ale podoba mi się na niej eksperyment z wykorzystaniem chudych czarnych ścinków pozostałych po dziurkowaniu ozdobnego brzegu. Do zapamiętania i ponownego wykorzystania.
Skoro już mowa o latarniach, należy się krótkie wspomnienie z niedzielnej wycieczki niezbyt daleko, jakieś 100 km na północ, do Kenosha. Główne atrakcje to muzeum dinozaurów, wintażowe tramwaje (nasz był prześlicznie żółty), jezioro, łódki, latarnie właśnie – no i fontanny, w których można sobie zmoknąć :)
|
Dinozaurowi koniecznie trzeba zrobić zdjęcie! |
|
Dziecko wśród kości. |
|
Tubylcy nazywają to "dino-dig". |
|
"Kocham cię, Tramwaj, ale strasznie głośno warczysz." |
|
Jak zwykle - zamknięte. |
|
Mokreportki w drodze do samochodu -
pora wracać do domu po dniu pełnym wrażeń! |
2 komentarze:
Fajne karteczki - a tramwaj cudowny :)
Kto rano wstaje ten o siódmej rano myje okno i odkurza dywany, przy czym roztapia się jak bałwan w wiosennym słońcu:-)
Ale może by coś pokleił skoro dzień taaki długi?
wycieczka piękna, bardzo malownicza z tym tramwajem i latarnią...
Prześlij komentarz