środa, 19 czerwca 2013

1340. kto rano wstaje...

...ten ma za sobą wiele wykonanych zadań zanim uda się na zakład :) Dokończyłam pranie z wczoraj (teraz czekają himalaje ciuchów do składania), zrobiłam kartkę, usmażyłam mielone, doznałam smakowitych wrażeń olfaktorycznych, ciupiąc zapas pietruszki i koperku do zamrożenia... A potem przyszłam sobie do pracy, z poczuciem już-dokonania czegoś. 

Kartka jest z latarnią (po raz kolejny) – a w sumie są nawet dwie, bo poprzedniej chyba nie pokazywałam.



Ta druga jakaś trochę mniej "moja", ale podoba mi się na niej eksperyment z wykorzystaniem chudych czarnych ścinków pozostałych po dziurkowaniu ozdobnego brzegu. Do zapamiętania i ponownego wykorzystania.


Skoro już mowa o latarniach, należy się krótkie wspomnienie z niedzielnej wycieczki niezbyt daleko, jakieś 100 km na północ, do Kenosha. Główne atrakcje to muzeum dinozaurów, wintażowe tramwaje (nasz był prześlicznie żółty), jezioro, łódki, latarnie właśnie – no i fontanny, w których można sobie zmoknąć :)

Dinozaurowi koniecznie trzeba zrobić zdjęcie!

Dziecko wśród kości.

Tubylcy nazywają to "dino-dig".

"Kocham cię, Tramwaj, ale strasznie głośno warczysz."

Jak zwykle - zamknięte.

Mokreportki w drodze do samochodu -
pora wracać do domu po dniu pełnym wrażeń!

2 komentarze:

Ev (ZielonaKrówka) pisze...

Fajne karteczki - a tramwaj cudowny :)

Mrouh pisze...

Kto rano wstaje ten o siódmej rano myje okno i odkurza dywany, przy czym roztapia się jak bałwan w wiosennym słońcu:-)
Ale może by coś pokleił skoro dzień taaki długi?
wycieczka piękna, bardzo malownicza z tym tramwajem i latarnią...