wtorek, 6 września 2011

986. ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra, czyli dziwne zwierzęta z weekendu

Wróciło się z trzydniowego weekendu, objechało się koło 1200 km - do miejsca, gdzie zbiegają sięWisconsin, Minnesota i Iowa. Tereny niespodziewanie piękne, wysokie klify nad doliną Mississippi, turlające się wzgórza, małe wioski, zylion silosów na rosnące w okolicy ziarenka, oraz pola, pola, pola. Na koniec całkiem niespodziewanie zahaczyliśmy o wodne muzeum w Dubuque i tam napotkaliśmy Dziwne Zwierzęta, o których będzie dzisiejszy post.

Wędrowaliśmy sobie po pomostach prowadzących przez małe mokradła ku nawodnej chacie , gdy naszą uwagę zwróciło coś jak ziarenka słonecznika na powierzchni wody, z tym, że nadzwyczaj ruchliwe. Pytałam pana z muzeum co to takiego, ale nie wiedział. Wujek Google podpowiedział, że to zapewne whirlgig beetles - krętaki:


Krętaki są ciekawe z kilku powodów. Pędzą sobie po powierzchni, jak widać, boją się cienia - Tomek stał dobre kilka metrów dalej i odkryliśmy, że kiedy machnął kapeluszem i powstały w ten sposób cień dotknął grupki chrząszczyków, te natychmiast rozpierzchły się na boki. Na tym właśnie oparta jest fabuła powyższego filmiku :)
Mają przydziałowo po sześć nóg - pierwsza para jest dłuższa i chwytna, pozostałe dwie działają bardziej jak płetwy i krętaki są w stanie machać nimi do 60 razy na sekundę! Nic dziwnego, że potrafią tak szybko się przemieszczać. Mają też ciekawe oczy - podzielone przegródką na pół i górna połowa obserwuje świat nad wodą, a dolna - pod.

Syreny (sirens) to dość niezwykła grupa wodnych salamander i jakaś taka "pomiędzy". Mają sobie i skrzela, i płuca, z których korzystają wedle okoliczności. Mają nogi - ale tylko dwie, a dalszy ciąg wygląda jak węgorz. Mają niby szczątkowe zęby, ale raczej dziób. No i larwy są w stanie się rozmnażać. Takie cudaki.


Jaszczurka typu scynk (skink) też jest "pomiędzy", bo często przypomina bardziej węża, niż jaszczurkę; niektóre gatunki w ogóle nie mają nóg, co jeszcze bardziej miesza człowiekowi w percepcji. Tutaj scynk się najwyraźniej dopiero co wygrzebał spod ziemi i jeszcze ma na łepetynie ściółkową czapeczkę:


I na koniec jeszcze kuriozum trochę smutne, bośmy jako ludzkość niemal je wytłukli - wiosłonos czyli paddlefish / spoonbill. Istniały dwa gatunki, jeden w rzece Jangcy, drugi w dorzeczu Mississippi, ale ostatnie badania w Chinach niestety nie wykryły już żadnych egzemplarzy. W Stanach jeszcze jest, często pod stanową ochroną, i czyni się wysiłki w celu rozkręcenia większej populacji, ale nie jest to proste, bo wiosłonosy zaczynają się rozmnażać dopiero w wieku 9-10 lat. Kawior z nich też jest ponoć smaczny (choć dla mnie jedzenie kawioru w ogóle jest niezrozumiałe), no i tamy też się dołożyły do zmniejszenia ich populacji; nawet jeśli się zbuduje "drabinę" dla ryb, żeby się mogły przemieszczać w górę rzeki, to wiosłonos się jej boi, bo nosem wyczuwa pole elektryczne, co wadzi się z metalowymi elementami rybich drabin.


Na całe szczęście jest jeszcze niecywilizowana Północna Dakota, gdzie wiosłonosy mają spokojniejsze życie :)


A następnym razem - opowieści o ludziach.

1 komentarz:

maj. pisze...

:):):) Chyba chciałabym być krętakiem...