...i tak mi schodzi.
W dziękczynieniowy weekend pomalowałam łazienkę - na razie tylko zdjęcie przed, bo zasłonka - inspiracja do nowego ubarwienia dotarła z Chin dopiero dziś, zdaje się, że wolnym statkiem, o ile w ogóle nie kajakiem.
Tak wyglądało mieszanie nowej farby:
Umyśliłam sobie, że z dużego wiaderka bardzo-jasno-popielatej oraz małego kubełka grrrranatu wyjdą mi trzy skoordynowane odcienie: tenże popielaty na sufit, jedną ścianę i półkę, średnia ultramaryna na większe ściany oraz ciemniejsza na jedną ściankę we wnęce.
No i wszystko szło sprawnie i kolorowo, dopóki nie okazało się, że nie wymieszałam farby wystarczająco dokładnie i na dnie objawił się nieco inny odcień, skutkujący maziajami widocznymi na ścianach na tyle wyraźnie, że nie było innego wyjścia, tylko umieszać nową porcję i zabrać się za malowanie od początku.
Aliści w tym momencie zdarzyła się rzecz na tyle niesłychana, że prawie niemożliwa: nową porcję farby udało mi się ukręcić w odcieniu identycznym z poprzednim poczatkowym, tak że gdy zamalowałam nią maziaje, wszystko się ślicznie wyrównało.
Teraz pozostaje jeszcze wymalować napisy od szablonu... ale zwlekam, bo wymaga to wielokrotnego przyklejania owego wzoru taśmą maskującą, a nie chciałabym, żeby mi w którymś miejscu odlazła farba. T przykręcił już wszystkie uchwyty i wieszaki. Ach, no i pozostaje jeszcze kwestia drugiej zasłonki pod kontuarem... trzeba będzie z jakiejś szmatki zmontować w skoordynowanym kolorze.
Nowy temat. Alicja w niedzielę przewiozła swoimi środkami transportu dobre kilkadziesiąt ton towarów, a jeździła po wielkich kartkach z rulonów, czyli planów, jakich T używa na całkiem prawdziwych budowach.
Na froncie kraftowym zaś - kartka z... Mikołajem. Kolejne ściśle określone zamówienie, że nie z Santa znanym z amerykańskiej komerchy, tylko świętym Mikołajem, takim "katolickim". No tom wykleiła:
A na warsztacie obecnie spoczywają nasze domowe kartki świąteczne, które trzeba będzie sfinalizować w nadchodzący weekend. I jeszcze tyle rozmaitych rzeczy ciekawych do zrobienia... a tu wczoraj dotarła nowa zabawka, Kindle Fire, no i jak tu się nie zatopić w takim sprzęcie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz