środa, 3 lipca 2013

1344. podziękowania po pięciokroć

Nadal nie zdanżam, nadal sterta niedokończonych rzeczy, i na zakładzie, i prywatnie... a tu jeszcze zawirowania w postaci wolnego dnia jutro, z czego wynikają dwie sprawy: pięć dni pracy trzeba upchnąć w czterech oraz należy zaplanować wycieczkę sześcioosobową do Wisconsin. Mapki mam już druknięte, trasa zaplanowana, tylko na GPS-ie by warto sprawdzić, czy adresy wchodzą bez kłopotu. I obkuć się z informacji, coby w razie okazji przyszpanować o kwarcytach czy czosnaczku :)

A jeszcze koleżanka z Anglii wizytowała w pracy i pytała, czy nie mam jakichś kartek dziękujących - nie miałam, ale się szybko zrobiły i pofruneły w świat.

Pierwsza - w kolorach morskich, choć temat niewodnisty; schemat kolorystyczny zaczerpnięty z odzieży innej koleżanki.

 
Kartka druga - kolorystyka Southwest, czyli brązy, cegły, turkus, miodzio, odrobina złota. Miało być w stronę kartki męskiej, zawsze mam z nimi kłopot - choćbym nie wiem, jakie miała chęci, zaraz wepchną się kwiatysie i koronki, a w najlepszym razie guziki.


Kolejne wcielenie nenufarów z niedawnego wpisu...


.... też powrót do dawniejszego pomysłu z koronkową rozetką.


I na sam koniec jeszcze, dziś rano zrobiona karteluszka fiolet+zieleń+złocistości.


Tyle na razie. Dzieje się, ale się nie ma czasu pisać - znaczy się tu pisać, bo słowa się klepią, jeno gdzie indziej :)

Brak komentarzy: