W sklepie drugiej szansy ze dwa razy do roku trafiają się stempelki; z tego raz może są fajne, nie-dziecinne. Dzisiaj powędrowałam po śpioszki i ewentualnie inne ciuszki dla wnusi (nie ma sensu kupować wszystkiego w oryginale, skoro dzieciaczek założy to ledwo kilka razy i już wyrasta). No i cóż, moje dobre zamiary zostały sowicie nagrodzone, bo nie dość, że ubranka trafiły się bardzo fajne, a to w sumie rodzaj loterii - to jeszcze stemple były!! Cała poniższa grupa kosztowała aże $3.50, a jeszcze była poduszka z czarnym tuszem, która jakoś ze zdjęcia uciekła.
Najbardziej oczywiście raduje mnie latarnia morska, bo oglądałam już kiedyś na ebayu latarniowe pieczątki i ceny były zniechęcające. Wersety mnie cieszą podobnie jak ten obrazek, natomiast cała reszta była w woreczku, jako całość; stąd te osobliwe kółka (pewnie zakłada się je do jakiegoś trzymadełka, ale i tak się mogą kiedyś przydać). Z woreczka zależało mi na domkach i konewce, reszta - cóż, jak w tej przypowieści o człowieku, który kupił całe pole, żeby zdobyć skarb, który był w nim zakopany :)
Tak czy inaczej, czuję się, jakby właśnie spadł mi z nieba gwiazdkowy prezent i uśmiecham się od ucha do ucha. \_____/ <- szeroki uśmiech czyli... szaflik. A sztuka będzie, jak się dokończy.
5 komentarzy:
stempelek latarniowy jest cuuuudny! uwielbiam te motywy!
A znaczek z krówką pasuje do dzisiejszego zakupu: nie dałaś się wydoić :))
fajne stempelki :)
Wow:-) Ach, kiedy u nas będą sklepy drugiej szansy ze stempelkami?... za dziesięć lat może... Domki, latarnia, nawet krowa fajna. Wstrzemięźliwość na stoisku z papierami została nagrodzona:-) Na maila odpisuję, ale powoli mi idzie... chyba dlatego, że jeszcze śniadania nie jadłam:-)
musze dzis koniecznie ten latarniowy stempelek wyprobowac - wczoraj nawet stal na oknie w kuchni podczas prac kurodomowych, taka mi radoche sprawia :)
Prześlij komentarz