Dużo słów się napisało, przeczytało, porozkminiało... Są też nowości w Alicjowej nauce języków, można powiedzieć, że trochę zadziwiające. Spisze się je w punktach.
1 - mieszanki firmowe. Czasowniki dobierane są całkiem losowo, i pod względem języka, i końcówki.
I'm gonna miesza! [przy robieniu budyniu]
I robi budyń!
Ala wanna myje.
Ala jumping na fotel!
szk: Ala ma małe nogi!
Ala: I don't got małe nogi.
Dwa zdania, które można uznać za bezbłędne:
Babcia robi popcorn.
Ala myje rękę.
2. Mały dialog o kocie. Też część mieszanki firmowej, z próbą powtarzania nowego czasownika.
Ala: I got kot too.
szk: Tak? A jak ma na imie?
Ala: My kot name tylko kot.
szk: Mój kot ma nazywa się Kicia.
Ala: My kot zywa Kicia too.
3. Częściowe wyrazy. Próby powtarzania nowych słów - ale po drodze gdzieś wcina niektóre kawałki.
Ala: You have a necklace!
szk: Tak, mam naszyjnik.
Ala: You got szyjnik!
szk: Co malujesz?
Ala: aluje circle.
4. Ćwiczenie kolorów. Ala rozumie kolory po polsku, ale nie używa. W kuchni mamy ceramiczną żabkę, którą Ala lubi się bawić, więc chciałam ją wykorzystać do poćwiczenia zielonego. Mówię więc:
Żaba, żaba, zielona żaba!
Ala w sobotę powtarza kilka razy:
Żaba, żaba, green żaba!
W niedzielę jednak pojawiło się "zielona" :)
5. Ciekawy przypadek przesłyszenia się - i wpadnięcia w lekki przestrach, że tata... spali bajkę :)
Tata: Tata pali fajkę!
Ala: Tata pali bajkę! Ala nie palisz bajkę!
6. Zmagania z angielskim warm i worm. (Przy oglądaniu bajki. Miałam wrażenie, że Ala słucha tego, co powiedziała i coś jej nie pasuje, więc się poprawia raz - dalej nie to - i wreszcie druga poprawka, wyszło dobrze.)
szk: Kto tam wychodzi? Chyba kret!
Ala: Nooo... chyba warm.... chyba warm... chyba worm!
7. Punkt najciekawszy.
Kurczaczek is chicken.
Fioletowy is purple.
Ponieważ Ala kilka razy wytworzyła podobne zdania, postanowiłam popytać eksperymentalnie, czy ma pojęcie o istnieniu polskiego i angielskiego. Okazuje się, że coś świta - i bardziej chyba, niż w zeszłym tygodniu!
Jakiś czas temu bywały takie dialogi:
Ala: [prośba o coś]
My: A co jeszcze trzeba powiedzieć?
Ala: Please!
My: A po polsku?
Ala: Proszę!
Wyglądało na to, że Ala ma zauczony tylko ten jeden związek i że całe "po polsku" odnosi się tylko do tego jednego słowa.
Wczoraj zadałam jednak ze cztery pytania typu "Noga po angielsku to..." albo "Jak jest po polsku ..." - i zdaje się, że trzy poszły dobrze, choć czasem trzeba było chwilkę poczekać. Może teraz jakoś uda się przyczepić języki do osób i w ten sposób zacznie się powoli sortowanie wyrazów do osobnych pudełek.
8. A little bit. Co tydzień w zasadzie pojawia się jakaś fraza wkręcana w mnóstwo wypowiedzi. Kiedyś było "very, very" z przymiotnikami. Ostatnio mamy "a little bit" przyczepiane na końcu wielu zdań, czasem sensownie, czasem trochę mniej.
9. Z innych nowości... T wyczaił, jak wpuścić w telewizor filmy z Tubki, więc cały weekend leciały polskie bajki :) Od Kolargola poprzez Muminki do Gumisiów itd.
Poza tym - już raczej bez związku z językiem, choć oczywiście mówi się po polsku - odbyło się pierwsze szycie! Trochę z partyzanta, Ala zobaczyła, że ja szyję i zaraz chciała sama też popróbować. Nie mam nawet zdjęcia jej produktu, ale poszło jej całkiem nieźle, nawet przytwierdziła kilka guzików.
Obawiałam się trochę, bo to i ostra igła, i nożyczki - tyle nieszczęść może się wydarzyć... więc uważamy BARDZO. Ale z drugiej strony to chyba bardzo cenna sytuacja, kiedy dostajemy pierwszy kontakt z tematem, więc jest szansa, że uda nam się nagrać kilka nowych polskich słów, zanim pojawią się angielskie.
Uff, to by było na tyle... dla zilustrowania - kilka ostatnich kartek. letnich i słonecznych.
2 komentarze:
Cudownie miesza :D
A słoneczne kartki bardzo pomysłowe!
Ad3 Ala- aluje. Proste:-)
kartki boskie, chodza za mną te promienie:-)
Prześlij komentarz