Jakoś mi się bezwenie włączyło w ubiegłym tygodniu - jeszcze zmęczenie powycieczkowe, jesień itd., ale w sobotę wreszcie zasiadłam z klejem i nożyczkami, żeby wykonać okładkę Gromadziennika z Kanady oraz zredukować kupkę materiałów reklamowych, jakie właśnie czekały na wykorzystanie.
Takoż i jest okładka, oklejona mapą Jeziora Górnego oraz zdjęciami z broszur informacyjnych.
Wewnątrz jest mnóstwo pisaniny i oczywiście wklejanek rozmaitych - map i wycinków.
Tu prezentuje się zdobycze Tomkowe - te kolorowe gleby, które przyniósł mi na ręce, a potem się nie mógł domyć :) Kto wie, może z takich właśnie barwników korzystali Czerwonoskórzy? Jesteśmy własnie w parku narodowym T Roosevelta, nazbieraliśmy zatem odnośnych pieczątek. Zakupiliśmy też reprint kartki ze słynnej serii Large Letter Postcards.
Riding Mountain NP - takie tam wycinki i pisanki.
Winnipeg - spod spodu wyziera ulotka o chlebie (głodni byliśmy, kupiliśmy serowe skrętki, drogaśne, ale i najsmaczniejsze na świecie), a głównym tematem jest mennica - budynek sam w sobie ciekawy, no i przykłady pieniążków, jakie się tam bije.
A ta rozkładówka chyba jeszcze nie jest gotowa - myślę, że trzeba do niej dołożyć conieco kolorowych linii :) W każdym razie wyhaczyło się kawalątko kory brzozowej, bo brzóz w Minnesocie były niesamowite tłumy, więc tubylcy wykorzystywali je na milion sposobów.
No i miałam się potem zabrać za zakładkę, ale trzeba było naprawić lampę, bo na skutek starości klosz odłączył się od szkieletu i spadł sobie na stół, a żarówka daje mi prosto po oczach. Części klosza zostały zeszyte, więc w następnej rundzie powstanie może coś bardziej twórczego :)
2 komentarze:
No to ja czekam na zakładkę :)
a ja na lampę:-) A tu sobie zaglądam do Kanady przez okienko Twojego gromadziennika i wylookałam monete z cyrkonią, jakimś ładnym szkieukiem w środku:-)
Prześlij komentarz