środa, 20 lipca 2011

972. pakowanie manatków

Ciekawe słowo, te manatki - tak mi przyszło do głowy, kiedy je pisałam w tytule, papugując post zamieszczony dziś w Craftypantkach przez Michelle. Bardzo pojemne, niczym największa waliza! Zastanawiam się, z jakiego języka do nas przywędrowało? I czy w ogóle istnieje coś takiego, jak jeden MANATEK? albo MANATKA?

Craftypantki popakowały craftklamoty, wybierając się na mniej lub bardziej wyimaginowane wakacje. Mój zestaw jest tym razem wielki, bo zawiera przykładowo nagrzewnicę (spora i wymaga odpowiedniego prądu) i gesso (wielka, ciężka flacha). Zwykle komplet jest o wiele mniejszy... choć przypominają mi się wyjazdy do Polski kilka lat temu, kiedy ciągnęłam z sobą ze dwa pudełka po butach pełne różnych skarbów. Teraz jednak linie lotnicze zdzierają kupę kasy za dodatkowy bagaż, więc zabiera się tylko troszkę, mając nadzieje, że jakby co, to się pożyczy, albo zaciśnie zęby i wytrzyma, albo wymyśli coś zastępczego.
 Najskromniejszy zestaw jechał na Alaskę, bo wtedy trzeba było spakować się do samolotu, a w dziczy, gdzie nie ma niczego, śpiwór, namiot czy garnek do zagotowania wody są o wiele bardziej przydatne, niż dziurkacz albo stempelek. Zmieściłam się wtedy do małego zielonego pudełka - i wystarczyło!

Tamta wyprawa przekonała mnie również, że na biwaku można się znakomicie obyć bez wielu rzeczy, na co moje wrodzone lenistwo aż podskoczyło z radości. Pakujemy się teraz minimalnie, a zarazem do bólu praktycznie, i nie przypominam sobie, żeby nam czegoś brakło (o, może raz szamponu - ale w chwili musu umyje się włosy mydłem i wcale od tego nie wypadną).

Ostatnio, kiedy pojechaliśmy na trzydniową wycieczkę ze znajomymi, na widok sporej ilości ich przedmiotów odczuwałam, przyznam sie, dziwny lęk, przynajmniej na początku; myślałam sobie, że może jednak lepiej by więcej ze sobą zabierać... Ale potem przyjrzałam się, że ta ilość rzeczy powoduje, że ciągle muszą w nich grzebać, szukać czegoś, podczas gdy my w tym czasie podziwiamy otoczenie. Lęk przeszedł, niczym zmyty wielkimi deszczami, jakie nas wtedy nawiedziły.

A niedługo trzeba będzie pakować już zestaw podróżny do PL :)

3 komentarze:

Michelle pisze...

Piękny zestaw :) A manatek to chyba mały manat :) Kiedy będziesz w Polsce???

kalanchoe pisze...

właśnie szykuje się do zrobienia własnego zestawu... krótki wyjazd nad morze, ale może jednak przełamię w sobie te barierę przez która nagle papier przestał być gładki i łatwy.. w każdym razie podziwiam ten, faktycznie duży, mój jest na razie wielką niewiadomą, ale pokaże co mi wyszło... tylko jak to schować przed chłopem ;)

Anonimowy pisze...

manatki!! istnieje tylko liczba mnoga nie odmienia sie manatkow, pochodzi to ze śląskiego, a slowo to znaczy jakby takie wszystkie rzeczy ktore ze soba gdzies zabieramy... pozdrawiam :)